"Francja otwiera pierwsze na świecie muzeum poświęcone aferze Dreyfusa"

"Wystawa jest częścią centrum poświęconego Emile'owi Zoli, który ponad sto lat temu bronił niesłusznie oskarżonego żydowskiego kapitana w procesie, który miał ogromne znaczenie dla Żydów".*
 

Sprawa Dreyfusa otrzymywała (otrzymuje) nieprzerwane przez wiele lat, "przykrycie" medialne, głównie przez tabloidy, a historia ta pochłaniała Francję i cały ówczesny świat. Wtedy, tak jak obecnie, większość francuskich gazet była własnością i była zarządzana przez bogatych bankierów i przemysłowców, którzy byli głównie pochodzenia żydowskiego. W powstałym "zgiełku medialnym" społeczność francuska została wtedy spolaryzowana (skąd my to znamy?) na dwa obozy: Dreyfusardzi i Anty-Dreyfusardzi ("antysemici").

Żydowski autor Albert Lindemann w książce "Oskarżony Żyd" pisze:
"Sytuacja polityczna we Francji [w tamtym czasie] mogłaby być użytecznie przedstawiona w postaci dwóch dużych, przeciwstawnych grup społecznych: republikańskiej, świeckiej, lewicowej, modernistycznej i przyjaznej dla współczesnych Żydów; oraz tej, która była monarchistyczna, katolicka, prawicowa, antymodernistyczna, a przez to nieprzyjazna współczesnym Żydom. (s.90)"

Gdy zagłębiamy się w tą zdumiewającą sekwencję wydarzeń, należy pamiętać, że to świeccy moderniści byli tymi, którzy wtedy rządzili, ponieważ III Republika została ustanowiona w 1870 roku. W tym czasie we francuskiej armii było 10 żydowskich generałów, co stanowiło sporą nadreprezentację, gdyż tylko ok. 0,2% ogółu ludności Francji było żydami. To Republikanie, a nie prawica, trzymali operacyjne dźwignie "deep state", aby uwieńczyć tę aferę pełnym sukcesem. Tak więc wyobrażenie, że klika rzekomych antysemitów w aparacie wywiadowczym miała środki i kontrolę, by wrobić Dreyfusa, jest całkowicie nieupoważnione i nieprawdopodobne. Historia tej afery była powtarzana bez analizy i zrozumienia niezliczoną ilość razy. Dziesiątki książek i setki artykułów zostały napisane na ten temat, zwykle prezentowane w uświęconym, zawiłym i wielowarstwowo utkanym gobelinie. Dziś ta hagada jest niekwestionowana i w dużej mierze niezmieniona.

Istota opowieści (lub scenariusza) brzmi następująco: kapitan Alfred Dreyfus (1859-1935), zasymilowany żyd ilojalny Francuz, został aresztowany i fałszywie oskarżony o szpiegostwo przez pozbawionych skrupułów "antysemickich" francuskich oficerów, a następnie uwięziony na Diabelskiej Wyspie w Gwinei Francuskiej. Ponadto, gdy "dowody" wyszły na jaw i później okazało się, że prawdziwym winowajcą jest Ferdynand Esterhazy, oficerowie ci nadal ukrywali dowody przestępstwa. Zarzucono także fałszerstwo "bohaterowi", George'owi Picquartowi, który "rozwiązał zbrodnię". Ostatecznie Dreyfus został ułaskawiony i zrehabilitowany. Reszta jest historią - a raczej ukrytą historią.

Bez wątpienia, wtedy i teraz, afera Dreyfusa to szalona opowieść pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Osobliwością jest to, jak ta historia wybuchła. Podobno francuski wywiad miał agentkę działającą jako pokojówka pracującą w ambasadzie niemieckiej. Jesteśmy także zmuszeni wierzyć, że Niemcy, chcąc nie chcąc, wrzucali poufne, tajne dokumenty do kosza na śmieci, aby wspomniana pokojówka mogła je przejrzeć i wysłać do swoich mocodawców. Wśród skrawków papieru były rozdarte fragmenty raportu o kryptonimie "Bordereau", adresowane do niemieckiego oficera wywiadu płk. Von Schwartzkoppena. Ten zdolny pułkownik, również niby przypadkiem, wyrzucił do kosza list do swojego kochanka, włoskiego attache wojskowego o nazwisku maj. Allesandro Panizzardi. Tak się jakoś zdarzyło, że swobodnie w nim odnosił się do "łajdaka D.". List kończył się słowami: "Nie wyczerpuj się zbyt dużą ilością stosunków pedalskich".

W 2013 r. ujawniono zawartość "sekretnego dossier", które zostało przedstawione w sądzie wojskowym, w tajnym procesie Dreyfusa. Alessandro, rzekomo poinformował swojego ukochanego, że "jeśli Dreyfus zostanie sprowadzony na przesłuchanie", obydwaj muszą twierdzić, że "nigdy nie mieli żadnych związków z tym Żydem. ... po prostu nikt nie wie, co się z nim stało." Rozdarty dokument następnie przeszedł w ręce niegodziwego antysemickiego oprawcy maj. (późniejszego ppłk.) Huberta-Josepha Henry'ego (1846-1898). Henry ustalił następnie, że szpieg musi być oficerem artylerii, którego imię zaczynało się na literę "D". Analiza pisma doprowadziła ostatecznie do aresztowania Dreyfusa.

Zauważmy, że kiedy sprawa zwróciła się przeciwko "spiskowcom", Henry został rzekomo uwięziony i następnego dnia znalazł się w celi z podciętym gardłem. Henry był w kontrwywiadzie SR, jednostce, którą omówimy w dalszej części tego artykułu. Na kilka godzin przed swoją "śmiercią" napisał do swojego przełożonego, generała Gonse'a (zastępcy szefa sztabu armii francuskiej), "Absolutnie muszę z tobą porozmawiać. Wiesz, w czyim interesie działałem." Następnie, jesteśmy proszeni, aby uwierzyć, że podczas gdy wypił połowę butelki rumu i był w połowie pisania listu do żony, Henry wtedy napisał: "Jestem jak szaleniec" i przystąpił do rozcinania własnego gardła brzytwą do golenia. Czy Henry był aktorem, czy też był kozłem ofiarnym wykorzystanym dla tego politycznego agitpropu?

Historia raportu "Bordereau" jest wymyślona, ale przez kogo?
Należy odnotować działanie kontrwywiadu wojskowego, alias "Sekcja Statystyki" (SR). W 1894 r. kierował nim ppłk Jean Sandherr (1846-1897), absolwent Saint-Cyr i Alzatczyk z Mulhouse. Tak się złożyło, że Mulhouse to rodzinne miasto Alberta Dreyfusa i jego zamożnej rodziny. Sandherr nie dożył czasu, by zobaczyć koniec afery Dreyfusa, ponieważ został przypadkiem "porażony ogólnym paraliżem" (w wieku 51 lat), musiał opuścić aktywną służbę w grudniu 1896 roku i zmarł, zanim wybuchł skandal. SR był wspierany przez "tajne przedsięwzięcia" Quai d'Orsay w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Praktycznie wszyscy obserwatorzy charakteryzują tych funkcjonariuszy jako "deep state", często wykorzystujący brudne triki i świadome wprowadzający w błąd. SR zwykle miał czterech oficerów. Jedną z istotnych cech SR było to, że znajdował się poza militarnym łańcuchem dowodzenia, raportował i przyjmował rozkazy od Ministra Wojny. W związku z tym SR podlegał bezpośredniej kontroli cywilnej, czyniąc z niej rodzaj politycznego kreta zagrzebanego we francuskiej armii. Czy działali oni w imieniu "antysemitów", jak twierdzi konwencjonalna narracja, a może w interesie innych, powiedzmy hiperbogatych, syjonistycznych Rotszyldów, którzy byli głównymi postaciami w Paryżu w tej epoce. Żydzi byli nadreprezentowani w wojskowym korpusie oficerskim we Francji, a zwłaszcza w wywiadzie, około 3% od lat 60. XIX wieku do pierwszej wojny światowej. Ponieważ Żydzi stanowili 0,2% ogółu ludności w tamtych latach, to znaczy, że była to 15-krotna nadreprezentacja. Nie byli tłumioną mniejszością, było ich mnóstwo i wywierali olbrzymi wpływ na rząd francuski i nie tylko.

Kim był Albert Dreyfus?
W tej sprawie są pewne ukryte fakty. Jednym z nich był ten, że kapitan Dreyfus nie był już oficerem artylerii, jak sam twierdził. Rzeczywiście, Dreyfus ujawnił w swoim pamiętniku z 1901 roku "Pięć lat mojego życia", że pracował w wywiadzie wojskowym (Deuxième Bureau) przez cały czas, gdy był w sztabie generalnym. Biuro miało hermetyczną, wyselekcjonowaną kadrę liczącą od 20 do 30 oficerów. Wstąpił do Szkoły Wojennej St. Cyr w 1891 roku i rozpoczął pracę w sztabie generalnym 1 stycznia 1893 roku. Święty Cyr ma długą historię "red-flag deep-state", i nie tylko dotyczy Francuzów. W październiku 1893 r. Dreyfus został przeniesiony do piechoty. Jednak do dzisiaj fałszywa narracja utrzymuje, że był tylko jednym z oficerów artylerii w czasie afery.
Relacja Dreyfusa z jego uwięzienia na Diabelskiej Wyspie jest farsą. Bezustannie jęczy o ekstremalnym upale. W opublikowanym pamiętniku więziennym z 4 listopada 1895 roku napisał: "Straszliwy upał, ponad 45 ° C (113 ° Farenheita)". Czy dali mu tam termometr na Île du Diable? W dzisiejszych czasach mamy małą rzecz zwaną Internetem, więc "fakty" mogą być sprawdzane. Według Weather Underground, najwyższa w historii rejestrowana temperatura w Gujanie Francuskiej miała miejsce 3 listopada 2015 r., było to 37,9 ° C (100 ° F). W rzeczywistości pogoda, zwłaszcza na wybrzeżu morskim, jest balsamiczna i przewiewna, z maksymalnymi temperaturami w latach 80. Nieprawdopodobne, a The New Nationalist (TNN) napisałby, w dogodnym momencie - 9 lutego 1895 roku przyjęto specjalne prawo, przywracające Îles du Salut w Gujanie Francuskiej jako miejsce deportacji. "Diabelska wyspa" w rzeczywistości odnosi się do kilku wysp i lokalizacji. Malutka wyspa, w której Dreyfus był rzekomo przetrzymywany, nigdy nie mieściła więcej niż 12 więźniów politycznych jednocześnie, a Alfred Dreyfus był pierwszym. Oprócz gwardzistów był on jedynym mieszkańcem wyspy i mieszkał w kamiennej chacie.
Ważna uwaga: Czy ktoś naprawdę był na tej skale? Dziwnie, w 1896 roku dramat był kontynuowany w formie opowieści o próbie ucieczki Dreyfusa, która została odkryta i aby to ukryć, brat Alfreda, Mathius niewytłumaczalnie twierdził, że to on tę "ucieczkę" przygotował jako fortel. Jak pisał Lindemann: "Każdy, kto czyta wspomnienia Dreyfusa lub jego listy do żony, nie może uniknąć poczucia czytania kiepskiej powieści, wypełnionej ckliwymi i gratulującymi sobie samemu fragmentami." Większość z tego, co pisze w swoim pamiętniku stanowi wypełniacz, gdzie pisze, że narzeka na czekanie na pocztę. Jeśli Samuel Beckett napisałby sztukę o latach spędzonych przez Dreyfusa w więzieniu, prawdopodobnie nazwałby to "Czekając na pocztę".

To wszystko sugeruje, że cała historia była wymyśloną, by zbudować obraz ofiary fałszywie oskarżonej, przeciwko tym wszystkim, którzy mogą kwestionować wersję żydowską. Dreyfus nigdy nie był szpiegiem ani zdrajcą, ale był podstawionym agentem. Villian Esterházy mógł być podwójnym agentem. Publikacja notatek Schwartzkoppena w 1930 roku sugeruje, że otrzymywali oni materiał od Esterhaz'ego. Sam Esterhazy później wyznał w brytyjskiej gazecie, że rzeczywiście był autorem "The Bordereau" i przekazał ją Niemcom jako dezinformację. Kto wie, aczkolwiek jest to drugorzędne w stosunku do szerszego spojrzenia na to, czym była sprawa Dreyfusa.

Kim był Ferdinand Esterhazy?
Esterházy (1847-1923) korzystał ze specjalnego traktowania przez najwyższe władze wojskowe. Był synem generała, funkcjonariuszem wywiadu, potomkiem rodziny królewskiej i koleżką Rothschilda z ławy szkolnej, który chronił go przez całe życie i dobrze wynagradzał za to, jaką rolę odegrał ten szabes goj w "Aferze". Esterhazy pracował także w "Sekcji Statystyki" (SR). Źródło: "Powrót Rothschildów", str. 116-17. Kiedy ten złoczyńca został "przyłapany", mógł łatwo uciec do Anglii, gdzie pozostawał do końca życia w komforcie i spokoju.
Według Wikipedii: "Za pośrednictwem Zadoca Kahna, naczelnego rabina Francji, Esterhazy uzyskał "pomoc" (czyli pieniądze) od Rotszyldów w czerwcu 1894 r., tuż przed aresztowaniem Dreyfusa. W tym samym czasie był w dobrych stosunkach z redaktorami antysemickiej gazety La Libre Parole, którzy dostarczyli mu informację."
William James nazywał Esterhaz'ego szekspirowskim łajdakiem, i nie było końca interesującym materiałom na jego temat. Na przykład ... jeśli w latach przed sprawą Dreyfusa byłeś żydowskim oficerem w armii, który został znieważony w prasie przez profesjonalnego antysemitę, powiedzmy Edouarda Drumonta, rzeczą właściwą było wyzwanie tego znieważającego na pojedynek. Ach, ale to było trudne. Trzeba było znaleźć kogoś, kto będzie asystował i służył jako sekundant w pojedynku, nie było tak łatwo, idealnie jeśli był nie-żydem, aby ręczył za twój honor. Okazało się, że był taki człowiek, który ustanowił na to koncesję; mógł zostać wynajęty, by służyć jako sekundant "żydowski", którego honor był kwestionowany w prasie czy atakowany w prasie. Tym człowiekiem był nie kto inny jak Ferdinand Esterhazy, przyszły czarny charakter afery Dreyfusa. Esterhazy reprezentował żydowskiego oficera Andre Crémieu-Foaina w sfałszowanym, "operetkowym" pojedynku z osławionym "antysemitą" Drumontem.

Kim był George Picquart?
George Picquart został obsadzony jako bohater afery. Po próbie oczyszczenia Dreyfusa oskarżono go o sfałszowanie notatki, która przekonała go o winie Esterhazy'ego. Mimo że był szefem kontrwywiadu, został później aresztowany za fałszerstwo i skazany w kolejnym tajnym procesie. Po aferze błyskawicznie awansował. W 1906 r. Generał Picquart wszedł w skład pierwszego gabinetu Georges'a Clemenceau jako minister wojny. Zajmował to stanowisko przez cały czas trwania rządu Clemenceau, od 25 października 1906 r. do 24 lipca 1909 r. Następnie Picquart powrócił do służby wojskowej jako dowódca korpusu wojskowego. Ciekawe, że Picquart był jeszcze jednym Alzatczykiem.

Kim był Edouard-Adolphe Drumont?
Edouard-Adolphe Drumont (1844-1917) jest czasem nazywany "papieżem antysemityzmu". Był on instrumentalną postacią, którą SR wytypował do prasowego śledztwa w sprawie Dreyfusa, a następnie do "odpalenia bomby" w swoim szmatławcu. Jest o nim ciekawy wpis z żydowskiej encyklopedii z 1906 roku:
"Francuski antysemicki autor i były zastępca z Algierii; urodzony w Paryżu 3 maja 1844 r. Pochodzenie Drumonta nie jest żydowskie, jak to czasami twierdzono." Najwyraźniej próbowano tak twierdzić, ponieważ niektórzy w tamtej epoce podejrzewali, że Drumont jest opozycją kontrolowaną przez Żydów. Kto by pomyślał? Ktoś mógłby pomyśleć, że wygląda na Żyda? Sam zdecyduj. [link zdjęcia] Drumont jest sławny, a raczej niesławny, za napisanie jednej z najbardziej antyżydowskich książek wszech czasów: "La France Juive" lub "Żydowska Francja". Książka sprzedała się w 150 000 egzemplarzy w pierwszym roku. Zaczął pracować nad nią pod okiem jezuickiego księdza, Stanislasa Du Lac, którego poznał w 1879 roku. Du Lac sfinansował gazetę Drumonta, której pierwsze wydanie ukazało się 20 kwietnia 1892 roku. Jego strona genealogiczna podaje, że Du Lac "nawrócił się" na katolicyzm. Nawrócił z czego? Zostało to niedopowiedziane. DuLac pochodził z wioski oddalonej o 20 km od rodzinnego miasta Dreyfusa Mulhouse w - zgadłeś - w Alzacji.

Zanim opublikował swoją "wściekłą" antysemicką książkę, Drumont pracował w gazecie prowadzonej przez braci Pereire, którzy byli bogatymi żydowskimi finansistami. W 1875 roku wygłosił pochwalną mowę na cześć Jacoba Pereire'a, którego porównał (korzystnie) z Napoleonem. W 1880 r. wygłosił mowę pochwalną, wychwalając brata, Jakuba Izaaka. Zgodnie z adnotacją w Encyklopedii (oraz innych) mamy wierzyć, że rzucił pracę w gazecie w 1886 roku po tym, jak (nagle) zdał sobie sprawę, że gazeta była nadmiernie kontrolowana przez żydów. Mimo że książka została wydana w 1886 roku, mówi się, że Drumont rozpoczął pracę nad nią w 1880 roku. Tak więc w ciągu tych sześciu kolejnych lat był na liście płac braci Pereire. Drumont studiował w Lycée Condorcet. Według Wikipedii znani absolwenci Lycee Condorcet to Ferdinand Walsin-Esterhazy, a także kilku Rothschildów. Drumont urodził się w 1844 roku, a Edmond de Rothschild w 1845 roku.

Jak wspomniano powyżej, Drumont i jego współpracownicy brali udział w szeroko nagłośnionych, inscenizowanych pojedynkach "dramatycznych" z żydowskimi oficerami wojskowymi, gdzie Esterhazy grał rolę jako sekundant dla tych oficerów. To była część strategii budowania napięcia, taktyka, którą wykorzystuje się do dziś.
Na stronie internetowej Lycée Condorcet znajduje się (przetłumaczone z francuskiego): "Od połowy XIX wieku przyjmowano dużą liczbę protestanckich i żydowskich studentów. Szkoła odegrała znaczącą rolę w pojawieniu się "franco-judaizmu", w tworzeniu sieci (organizacji) Dreyfusa oraz w historii Ligi Praw Człowieka." Liga ta, nawiasem mówiąc, została założona w reakcji na sprawę Dreyfusa. Co za koherencja.

Najbardziej zaskakującym wielbicielem Drumonta był Theodore Herzl, który był w Paryżu na początku lat 1890 jako korespondent zagraniczny Neue Freie Presse w Wiedniu. Herzl napisał w swoim dzienniku: "Wiele zawdzięczam Drumontowi za moją obecną wolność idei, ponieważ jest artystą." Podziw był wzajemny. Kiedy w 1896 r. ukazał się Herzlowski "Judenstaat" ("Państwo żydowskie", opis przyszłego państwa narodowego dla Żydów), otrzymał to, co Herzl opisał jako "wysoce pochlebną" recenzję w artykule zredagowanym przez Drumonta. Wśród przyjaciół Drumonta był również Emile Zola.

Jaka była rola Emila Zoli?
Émil Zola, który był znanym pisarzem, był też aktorem, który dokładnie we właściwym czasie wymierzył oskarżenia o antysemityzm przeciwko wojskowym spiskowcom. "J'accuse" wplątało czołowych francuskich polityków w umyślne sfabrykowanie dokumentów. Jego list, który został przekazany praktycznie wszystkim zachodnim mediom na całym świecie, stał się przysłowiowym "the coup de grace". Zola również doskonale odegrał rolę ofiary, ponieważ był sądzony za zniesławienie. Wikipedia mówi nam, że "został skazany w dniu 23 lutego i pozbawiony Legii Honorowej." Zamiast iść do więzienia, Zola uciekł do Anglii. Najpierw jednak chodził sobie po Paryżu przez pięć miesięcy. Jak Zola mógł uciec? Dlaczego nie wsadzono go do więzienia? Czy zaangażowali inspektora Clouseau w sprawie? Wrócił dopiero do Francji "po ułaskawieniu Dreyfusa", co miało miejsce 19 września 1899. Uwaga: Dreyfus został ułaskawiony, a nie Zola.

Wikipedia:
"J’accuse…! (dosłownie: Oskarżam…!) – list otwarty Émila Zoli do prezydenta Republiki Francuskiej opublikowany 13 stycznia 1898 w paryskim czasopiśmie „L'Aurore”. Obszerny list, napisany w obronie niesprawiedliwie oskarżonego o szpiegostwo, osądzonego i skazanego oficera francuskiego żydowskiego pochodzenia, Alfreda Dreyfusa, podejmował też ogólniejsze tematy: antysemityzmu, potrzeby cywilnej kontroli nad armią, panujące na przełomie XIX i XX wieku stosunki społeczne we Francji i inne. List – wystosowany po wykryciu faktu, że koronny dowód w sądzie przeciw Dreyfusowi, został sfałszowany, oraz że kręgi wojskowe próbowały to ukryć – stał się kamieniem milowym w tzw. aferze Dreyfusa i zarzewiem szerokiej dyskusji tak we Francji, jak i poza jej granicami (m.in. na ziemiach polskich – w krakowskim „Życiu” – tekst o J’Accuse…! pojawił się tydzień po publikacji w Paryżu).
Samo wykrzyknienie J’accuse…! stało się potem synonimem bezpardonowego i odważnego publicznego wystąpienia jednostki przeciw istniejącemu systemowi."

Jaki był cel sfabrykowania afery Dreyfusa?
Sprawa Dreyfusa miała na celu, "odpalić z hukiem", rozpoczęcie działalności ruchu syjonistycznego [podobnie proces Eichmanna, rozpoczął erę [...]. Przed Dreyfusem Theodor Herzl utrzymywał, że popiera asymilację żydów w nieżydowskim społeczeństwie, ale sprawa Dreyfusa wstrząsnęła jego poglądami na świat, a on sam został otoczony małą grupą, która wezwała do przywrócenia państwa żydowskiego w biblijnej ojczyźnie Izraela. Herzl szybko przejął kierowanie ruchem i zorganizował pierwszy kongres syjonistyczny w Bazylei, który odbył się 29 sierpnia 1897 r.
 

Z Wikipedii:
"Herzl uwierzył podczas procesu, że oficer został niesłusznie skazany. Być może był świadkiem procesu pułkownika Dreyfusa, który nawrócił go na sprawę syjonistyczną."
Wiemy jednak, że to nie może być prawda, ponieważ proces był tajny, w zamkniętej sali sądowej. W każdym razie dowody na jego niewinność zostaną odkryte (lub ujawnione) wiele lat później. Dreyfus został ułaskawiony w 1899 r. Herzl wprowadził syjonizm w 1897 r. Proces, choćby fikcyjny, mógł się nigdy nie wydarzyć. Cała ceremonia degradacji mogła zostać po prostu upozorowana. Czy jest lepszy sposób, aby aferę puścić w ruch, niż "wplątać" żydowskiego oficera w zdradę i wpędzić tłumy w szał poprzez różnego rodzaju antysemicką propagandę, wrzucaną przez kontrolowany opozycyjny tabloid Drumonta? Innym celem i być może głównym było wykorzystanie Dreyfusa w "roli ofiary", by delegitymizować jakąkolwiek krytykę wobec zachowania żydów i określać ją mianem "antysemityzmu". Pozwoliło to także bogatym żydom na łatwiejszą ścieżkę do władzy politycznej i dawało zestaw uzasadnień podważających istniejące źródła władzy (kościół, arystokracja). W polityce francuskiej, w tym czasie, triumfowała III Republika. To właśnie podczas tej "afery" wymyślono termin "intelektualista".
 

Na podstawie www.renegadetribune.com/review-anomolous-aspects-dreyfus-affair/
https://www.timesofisrael.com/france-opens-worlds-first-museum-dedicated-to-dreyfus-affair/